Łączna liczba wyświetleń

środa, 5 czerwca 2013

V rozdział

Między innymi dzięki temu fan pagu na Facebooku mam tyle wejść co teraz : https://www.facebook.com/Chcemy-Koncertu-One-Direction-w-Polsce . Zapraszam i zachęcam do lajkowania :) Nie zapomnijcie też o moim fan pagu :D https://www.facebook.com/1Dmyheartattack ♥
Tak, wiem że ten rozdział jest troche krótki ale jutro wyjeżdżam do Poznania na dwa dni i byłam zmuszona zakończyć rozdział wcześniej. Chciałam żebyście przeczytali przed moim powrotem do Olsztyna :D Mam nadzieję, że może być :) 

__________________________________________________________________

Kiedy rozwiązałam kokardę moim oczom ukazała się wspaniała, chabrowa sukienka, sięgająca mi mniej więcej do połowy uda z grubym, czarnym paskiem w talii . Patrzyłam na nią jak wryta. Była prześliczna.! Chłopcy od razu zaczęli się przepychać do pudełka. Tą bitwę wygrał Niall. Kazali mi się w nią ubrać i (jak to oni mówią) gwiazdorsko się zaprezentować. Po paru minutach byłam już ubrana w sukienkę i moje ulubione czarne szpilki. Chłopcy zaniemówili. Zaczęłam się z nich śmiać, ponieważ wszyscy mieli strasznie poważne miny. Przez chwilę przeszło mi przez myśl to, że wyglądam okropnie w tej sukience, ale to nie było to. Oni wcale nie patrzyli się na mnie, tylko na osobę stojącą za mną. Odwróciłam się szybkim ruchem i stanęłam twarzą w twarz z Liam`em. Chłopak lekko się uśmiechnął. Nie miałam najmniejszego zamiaru odsunąć się od niego, jednak stwierdziłam, że to może trochę dziwnie wyglądać. Kiedy odsunęłam się troszeczkę zauważyłam, że Payne jest ubrany w czarny garnitur.

- WOW Liam, co się tak odstroiłeś ? - zapytał Harry
- Musiałem coś załatwić.
- A co jeśli można wiedzieć .? - zapytał Niall
- Na razie to jest niespodzianka... - dodał Liam z lekkim uśmieszkiem na twarzy
- Oj daj spokój ... Nam możesz powiedzieć. - powiedział Zayn
- Racja, wam mogę. Ale nie jestem przekonany co do Katie...- dodał Liam przyglądając mi się od stóp do głów.
- Dlaczego nie .?! - powiedziałam ze smutkiem
- Bo nie. - odparł sucho
- Jeju Liam. Obiecuję, że nikomu nie powiem.... Proszeeee ? - dodałam ze słodkim uśmiechem
- Nie. Nie ufam ci.
- No dobrze, skoro nie masz do mnie zaufania, to nic na siłę.... - dodałam i wyszłam z pokoju.
- Katie... Zaczekaj.! - usłyszałam zza siebie krzyki.
Nie poczekałam. Wyszłam z domu i szłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie idę, ani co zrobię. Chciałam po prostu stamtąd wyjść. W sumie nic takiego strasznego się nie stało, ale to mnie zabolało. Niby tak dobrze się dogadywaliśmy z Liam`em... A teraz dowiaduję się, że on nie ma do mnie zaufania.
W pewnym momencie nogi zrobiły mi się jak z waty i upadłam na ziemię. Siedziałam tak z parę dobrych minut. Nie miałam siły się podnieść. Chciałam sobie to wszystko przemyśleć. O co mogło mu chodzić ? Czy ta niespodzianka może dotyczyć mnie ? Czy to dotyczy Lou i Claire ?! Nie wiem... I podejrzewam, że do czasu ujawnienia tej niespodzianki się nie dowiem...
W końcu trochę ochłonęłam. Postanowiłam jednak nie wracać do domu. Nie chciało mi się im tłumaczyć z jakiego powodu wybiegłam z domu. Ja sama nie znałam powodu. Zaszłam do pierwszej lepszej knajpki. Usiadłam przy stoliku przy oknie. Patrzyłam jak ludzie szli ulicą... Wydawali się być tacy szczęśliwi, tacy beztroscy. Po jakimś czasie podeszła do mnie kelnerka z pytaniem, czy może przyjąć zamówienie. Poprosiłam ją o lampkę czerwonego wina i jeden kieliszek. Przyznam, że była trochę zdziwiona ale postanowiła chyba nie robić z tego żadnego problemu. Wypiłam jedną, drugą i byłam w połowie trzeciej butelki kiedy zadzwonił mój telefon. To był Zayn. On jako jedyny zainteresował się moją dość długą nieobecnością. Odebrałam telefon.
- Katie.! Gdzie ty jesteś do cholery ?! - zapytał zdenerwowany Zayn.
- W knajpie - dodałam lekko podpita
- W jakiej knajpie ?
- Nie wiem.
- A jesteś tam sama ? Daj mi kogoś trzeźwego do telefonu.
- Ale ja jestem trzeźwa .!
- Nie jesteś .! Przecież słyszę. Powiedz mi chociaż, czy jesteś daleko od domu.
- Nie wiem, nie wiem, nie wiem .! Nie wiem gdzie jestem. W jakieś norze.
- Spokojnie. A opisz mi jak ona wygląda ? Może będę wiedział i przyjedziemy po ciebie...
- NIE .! Nie przyjeżdżajcie po mnie. Ja nie chcę. Dam sobie sama rade.
- Katie nie bądź nie mądra. Przyjadę po ciebie. Zawołaj kelnerkę do stolika.
- Dobrze. - odparłam i zawołałam kelnerkę do mojego stolika
- A teraz daj jej telefon.
- Dobrze.
Oddałam telefon kelnerce. Po paru minutach rozmowy oddała mi telefon. Zayn chciał jeszcze ze mną pogadać.
- Katie.... Za 5 minut przyjedziemy.
- Dobra, niech ci bedzie.
Po pewnym czasie pod knajpkę podjechał samochód. Wysiadł z niego Zayn razem z Liam`em. Wkurzyłam sie na jego widok (Liam`a oczywiście). Wyszłam zza stolika i poszłam chwiejnym krokiem w ich stronę. Po mojej twarzy było widać, że nie ucieszyłam się zbytnio z jego towarzystwa. Nie rozumiem dlaczego Zayn zabrał akurat jego.?! Nie chciałam aby mnie dotykał... Jak miałam być niesiona, to tylko i wyłącznie przez Zayn`a. Liam spojrzał na mnie, chwycił mnie za rękę i chciał odprowadzić do samochodu. Jednak ja wyrwałam mu się i poszłam szybszym krokiem w stronę stojącego przy drzwiach Zayn`a. Weszliśmy we trójkę do wozu i pojechaliśmy do domu.
Kiedy znaleźliśmy się już w domu od razu poszłam do łazienki wziąć zimny prysznic. Po wizycie w łazience zeszłam jak najciszej się dało do kuchni zrobić sobie kolacje i pobiegłam z nią do pokoju. Kiedy byłam już najedzona i wykąpana postanowiłam się trochę odprężyć. Włączyłam swojego Ipad`a i odleciałam w swoją krainę. Leciała akurat piosenka chłopaków. Najbardziej wpadły mi do głowy słowa : "Nigdy nie będziesz kochać siebie choć w połowie tak mocno, jak ja kocham ciebie ..." Te słowa przyprawiały mnie o ból brzucha. Oczywiście nie w tym złym sensie. Raczej w tym dobrym. To był (jak ja to mam w zwyczaju mówić) przyjemny ból. Coś jakby motylki w brzuchu.... Poleciało mi parę łez. Postanowiłam nie płakać już na noc bo będzie mnie bolała głowa. Wyłączyłam muzykę i zasnęłam.
 * Następnego dnia *
Ktoś zapukał do moich drzwi. Gdyby nie to, podejrzewam że nie wstałabym z tego łóżka do 15. Zaczęłam wlec się powoli do drzwi pokoju. Włosy jak zawsze rozczochrane, makijaż lekko rozmazany a ramiączko od koszulki od piżamy wisi aż do łokcia. Podeszłam do drzwi, lekko je uchyliłam i jak gdyby nigdy nic do mojego pokoju wbiega z impetem Liam. Popatrzyłam na niego przez chwilę i nie skrępowana jego obecnością położyłam się z powrotem do łóżka. Mój gość usiadł obok mnie i popatrzył się na mnie.
- Przepraszam - odparł po chwili - Nie chciałem żeby to tak wyszło....
- Wiesz co ? Nie obchodzi mnie zbytnio co ty chciałeś. - dodałam
- Ale Katie zrozum, bardzo cię lubię ale za krótko się znamy żebym darzył cię jeszcze wielkim zaufaniem.
- W takim razie po co poruszacie takie tematy przy mnie ? Przecież mogliście...
- To nie ja zacząłem ten temat. To chłopaki zaczęli.
- Nie zwalaj winy na nich, dobrze ? - powiedziałam to siadając przy okazji na łóżku. - Oni zadali ci tylko pytanie, proste pytanie. Jeśli nie chciałeś z nimi rozmawiać na ten temat przy mnie, to trzeba było zignorować te pytania.
- Wtedy byś się jeszcze bardziej wkurzyła. Że niby was olewam.
- Nie wkurzyłabym się. Sama tak robię. Jeśli uważam, że to nie kogoś interes to po prostu nie odpowiadam.
- Masz rację. Naprawdę przepraszam Katie....- dodał ze skruchą.
- Nie ma sprawy. Może ja też za nerwowo zareagowałam. Nie powinnam się tak zachować.
- Nie zawiniłaś tu nic. To ja przepraszam. - powiedział to i mocno mnie przytulił
- Eeee... No skoro tak mówisz.
Po chwili Liam wstał i wyszedł z mojego pokoju. Zostałam w nim sama. Postanowiłam nie zwlekać dalej i zaczęłam się ubierać. Dzisiaj padło na czarne jeansy i różową koronkową koszulkę na ramiączka. Włosy wyjątkowo spięłam w wysokiego kucyka. Wyglądałam ZDECYDOWANIE inaczej. Nie zrobiłam porannego makijażu, co było dla mnie nowością. Postanowiłam wcielić w moje życie motto : " Jeśli ktoś ma mnie pokochać, to niech pokocha mnie taką, jaka jestem." Tak, to było dobre motto... Po chwili zeszłam na dół prowadzona wspaniałym zapachem dochodzącym z kuchni. Niall jak to Niall stał przy garach robiąc nam wszystkim śniadanie. Japiernicze .! Do reszty zapomniałam.! Przecież od wczoraj nie ma z nami Claire i Lou.   Od razu z wielką paniką w oczach podbiegłam do Harry`ego.
- Hazz, gdzie jest Claire i Lou ?!
- No właśnie.! Kurde ja sam o nich zapomniałem.
- Co ?! Ty też ? Niall.!!
- Co jest Katie ? - odpowiedział głos z kuchni
- Od wczoraj nie ma Claire i Lou. Nie wiesz gdzie oni są ?
- Nie, nic nie wiem. Przecież nie my byliśmy z nimi jako ostatni.
- Właśnie.! Gdzie Liam ?
- Wyszedł parę minut temu - powiedział Zayn, drapiąc się po brzuchu i wycierając zaspane oczy - Wydaje mi się, że poszedł po zakupy albo coś.... Nie mówił dokładnie. Powiedział tylko, że wychodzi.
- Dzięki Zayn, dobrze wiedzieć.
- Zaczekaj Katie.! Co się stało ? - zapytał Malik
- Od wczoraj Lou i Claire nie wrócili i Katie idzie dowiedzieć się czegoś od Liam`a. Przecież on jako ostatni  widział się z nimi wczoraj. - wyręczył mnie Harry
- Aha.
Wybiegłam z domu jak poparzona. Biegłam przez uliczkę pełną domków dwu-rodzinnych w różowych kapciach z głową świnki, bo nie zdążyłam ubrać butów. Po 2 minutach biegu zgubiłam oba kapcie. Olałam to, biegłam dalej. Wyjaśnienie, gdzie była w tym momencie Claire było ważniejsze. Pomimo tej kłótni, i tak kochałam ją jak siostrę. Nic w tym momencie nie było ważniejsze. Wpadłam do sklepu, o którym Liam mi opowiadał. Mówił, że mają tu najlepsze żarcie czy coś tam... Nie wnikałam w to głębiej. W końcu go znalazłam. Nie było ciężko. Łatwo było go odnaleźć, gdyż dookoła niego zebrała się masa fanów. Robili sobie z nim zdjęcia i prosili o autografy... Jak zwykle. Zaczęłam zbliżać się do tego tłumu.
- Katie .! Co tu robisz ? - zawołał do mnie Liam z drugiego końca sklepu. W tym momencie cały tłum skierował wzrok w moją stronę.
- Jesteś mi potrzebny. Chodź ze mną.
- Ale muszę zapłacić za zakupy.
- Ja za nie zapłace.! - krzyknęła jakaś fanka
- O.! Dziękujemy. Kochana jesteś. - powiedział to Liam podchodząc do niej i ją przytulając
- Nie ma za co. Dla ciebie zrobię wszystko.
- Dobra Li chodźmy. - powiedziałam z przekąsem
- Dobra, tylko wezmę od niej te zakupy.
Wyszliśmy ze sklepu i ruszyliśmy w stronę domu.
- No więc.... Co się stało Katie ?
- Zauważyłeś jakąś zmianę od wczoraj ?
- O.! Zrobiłaś kucyka .! Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki ale nie o to chodzi...
- A... Jesteś na bosaka .! Nie bolą cię nogi ? Jeśli chcesz to mogę cię ponieść....
- Nie Liam. Dzięki za propozycję ale to też nie o to chodzi. Claire i Lou nie ma od wczoraj. Wiesz może gdzie oni mogą być ?
- A skąd mogę to wiedzieć ?
- No wiesz... Jako ostatni się wczoraj z nimi widziałeś to pomyślałam, że możę coś wiesz...
- Niestety nie Katie, nic nie wiem. A dzwoniliście do nich ?
- Ja nie dzwoniłam. Nie mogłam rano znaleźć telefonu. A chłopaki czy zadzwonili to nie wiem.
- Trzymaj. Zadzwoń do Claire. - powiedział to dając mi telefon - Jak skończysz to ja zadzwonię do Lou.
- Okej.
Z trudnością wyszukałam numer Claire w telefonie Liam`a, ponieważ ręce mi się trzęsły jak z galarety. Bałam się, aby nie upuścić telefonu na ziemię. W końcu usłyszałam sygnał.
- Halo ?! Halo ?! Claire to ty ? Claire...

2 komentarze:

  1. Hej, cudny rozdział :). Sorry że wczoraj nie napisałam, ale miałam koncert i późno wróciłam do domu. Ogólnie, to ciekawa jestem co dalej, bo w sumie to się zastanawiam, czy odebrała Claire... Świetnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)) Nie no nic się nie stało. :D Cieszę się, że się podoba : >

      Usuń